Wraz z nowym semestrem, postanowiłam mniej marudzić i użalać sie nad sobą. "Świat jest taki wielki, a ja malutka! Świat jest niesprawiedliwy! Dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej?! Czemu mnie to spotyka?!" ... Na dzień dzisiejszy, nie ukrywam, że jest mi trudno oswoić się z faktem, że w każdej chwili mogę stracić tatę. Chociaż wiem od 10 lat, że istnieje takie ryzyko - ja wciąż nie potrafię. Najbardziej rozpierdala mnie ta bezsilność, niepewność, lęk przed jutrem. Czasem mam chwilowe otępienie i zdaję się na nadzieję: może będzie lepiej?... Mam tylko suche fakty - czarne na białym. Choroba nie ustępuje, pożera nowe obszary organizmu: kości a teraz organy. Strach się bać co przyniosą nowe wyniki badań! Ojciec sie kurczy, dosłownie maleje i blaknie w oczach... W takich chwilach mam ochotę wskoczyć na Kokosa i drzeć przed siebie tysiące km z całych sił!!! Kurwa mać, czuje sie taka samotna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz