14:23

V RAJD NIEPODLEGŁOŚCI

V RAJD NIEPODLEGŁOŚCI

Na wstępie chciałabym serdecznie podziękować naszemu kierowcy Krzyśkowi, za świetne wyczucie jazdy w terenie, dzięki czemu powstało wiele pięknych ujęć w moim reportażu fotograficznym! D Z I Ę K U J Ę ! uielbiam auta z opuszczaną tylną szybą ;) I podziękowania dla Medżika, za doborowe towarzystwo filmowe ;)

"W  Dniu Święta Niepodległości 11 listopada 2011 r. uczestnicy rajdu przejechali  111 km na trasie,  która  przebiega  przez Miejsca Pamięci Narodowej położone   na terenie Gmin Powiatu Bydgoskiego i Miasta Bydgoszczy. W każdym z tych miejsc rajd zatrzymywał się i zapalał znicz. Trasa: Start - Bydgoszcz ul.Bernardyńska , Bydgoszcz-Fordon - Osielsko - Borówno - Pyszczyn - Koronowo, Dębowa Góra - Bytkowice - Wtelno - Tryszczyn - Osówiec - Białe Błota - Brzoza. Meta - Stary Rynek – Bydgoszcz. Zakończenie Rajdu Stary Rynek Bydgoszcz". 

Tym razem, jako jedno ze "szklanych oczu" Zbigniewa Wisniewskiego (razem  rerzyseżem - Maciejem Jaczyńskim), starałam się choć na chwilę, zatrzymać żywy, rowerowy pomnik pamięci. Nie była to łatwa sztuka, ponieważ po raz pierwszy robiłam zdjęcia z jadącego samochodu. Strzałem w dziesiątkę było zabranie teleobiektywu :). Światło tego dnia było niesamowite - wlewało się do lasów tworząc mistyczną aurę, nadając temu dniu wyjątkowo przejmującego charakteru. Uśmiech miałam od ucha do ucha - jak zamykam oczy nadal widzę twarze kolarzy. Eh... u Zbyszka zawsze jest magicznie ;) Pozdrawiam wszystkich uczestników rajdu, mam nadzieję, że każdy z was odnajdzie się chociaż raz na zdjęciu. Taka impreza zawsze jest trudna do ogarnięcia z powodu liczebności :/. 

FOTO LYNK: V ROWEROWY RAJD NIEPODLEGŁOŚCI 2011

12:19

Pedal Straps

Pedal Straps
Moje pierwsze platformowe pedały od sześciu lat i pierwsze w życiu straps'y. Szkoda mi moich SPD'ków Specializeda do chodzenia po szkole i mieście. Paski wyszły super pro w połączeniu z pedałami Dartmoor Jelly Red. Dzisiaj zamierzam je zamontować w Kokosku, zobaczymy jak się będzie jeździło w codziennym obuwiu po tak długiej przerwie ;) mam ochotę chlapnąć Kokoska na inny kolor, ale niee... niech już tak zostanie! Może powstanie nowe pędzidło na bydgoskie fixowe rundy, o!

19:19

Jak widać na załączonym obrazku, odbył się kolejny rajd rowerowy, tym razem rodzinny. Zorganizowany jak zwykle przez Zbigniewa Wiśniewskiego z ROWEROWABRZOZA.PL. Tym razem większy nacisk został położony na biegaczy, dlategóż nie mam zdjęć z rowerowego rajdu na orientację. Nie rozdwoję się (mogę się jedynie rozmnożyć;). Co by tu dużo gadu, gadu, jak zwykle impreza na wysokim poziomie, zapięta na ostatni guzik. Zbigniew wymęczony, ale szczęśliwy, że znowu udało się zrobić coś konkretnego - zmobilizować ludzi, alby ruszyli się sprzed telewizorów ;). Tym razem w roli fotografa, zapraszam do obejrzenia zdjęć TUTAJ! Nawet załapałam się w materiale filmowym z moją kwiecistą torbą ;P Pozdrorower!

P.S. Wkrótce mała fotorelacja z naszego wypadu rowerowego nad morze i w góry... Było zacnie, z przygodami w pięknej pogodzie i muchach ;)


14:36

IV ROWEROWY RAJD BRDY

IV ROWEROWY RAJD BRDY



 W sobotę 18.06.11r pogoda była „dobra” - padał deszcz i było chłodno. Od rana chodziłam z myślą o zmianie trasy z MTB na turystyczną, bo co to za przyjemność jechać 85 km w deszczu i chłodzie? Postanowiliśmy więc podjechać autem na zbiórkę pod starym browarem. Na miejscu znalazło się już kilku śmiałków w kurtkach przeciwdeszczowych, z nadzieją poprawy pogody w głosie. Organizator rajdu był zmartwiony. Po odbiorze pakietu startowego, zapakowaliśmy bagaże do wozu. Myk do autokaru i w drogę do Chojnic. Była to jedyna okazja na chwilowa kimkę przed startem. Po drodze, drugi autokar zabrał rajdowiczów z Koronowa. Dalej kimka i modlitwa o lepszą pogodę. Po dwóch godzinach jazdy, zajechaliśmy do Chojnic. Po raz kolejny przekonałam się, że nadzieja nie jest matką głupich – przestało padać :). Parking pod marketem zaroił się od rowerzystów różnej maści. Odnalazłam chłopaków z teamu, porobiłam kilka zdjęć, dalej zjechaliśmy na przepiękną, romantyczną starówkę, gdzie dalej robiłam zdjęcia. Po kilkunastu minutach zjechała cała ekipa rajdu. Powitała nas władza miasta. Krótka odprawa i przejazd honorowy ścieżką rowerową do Charzykowy na start ostry, gdzie rozdano nam mapy na poszczególne trasy. Poranne myśli poszły w niepamięć, wybrałam trasę MTB bez mrugnięcia okiem :). Przez to, że Tomaszur chciał trochę powalczyć i pokręcić filmy, musiałam znaleźć sobie dobrego nawigatora (nie orientuję się:). Miesiąc wcześniej dałam ogłoszenie na fejsbogu z pytaniem kto jest chętny do towarzystwa – odpowiedział Adam Baumgart, któremu chciałabym serdecznie podziękować za dotrzymanie danego słowa!!! Tak więc powstała trzyosobowa grupa pościgowa w składzie: Adam, Darek (kolega z pracy Adama), Dusia albo „Grupa ADM” :). Ruszyliśmy więc z Charzykowy pod samochodową eskortą i błogosławieństwem Zbigniewa Wisniewskiego :). Na pierwszym podjeździe wszystko się rozstrzygnęło: do przodu wydarł Tomaszur, Łukasz Sosnowski z Flying Bikers, ekipa Rowerowej Brzozy ze Smokiem na czele, Szeryf, Kita, Gosia Nowacka oraz kilku silniejszych gości, których nie znam, a może znam a nie pamiętam jak się nazywają ;). Dalej jechała nasza grupa pościgowa. Udało nam się zyskać przewagę nad resztą rajdowiczów, po czym spuchliśmy z przegrzania ( z powodu nadmiaru odzieży), przez co kilka osób nas wyprzedziło na szosie. Zaczęła się pogoń (w grupie jechała kobieta – wiadomo, musiałam przycisnąć;). Szybkie, mocne tempo - zdarzyło mi się odpaść kilka razy, ale chłopaki wspomagali mnie „jazdą na kole” (nie wiem co Adam je, ale musi być dobre, bo dało mu siłę. Może to fakt, że został dziadkiem i rozpierała go nieokiełznana radość i energia ;). Udało się, wessaliśmy, grupę, która nas wyprzedziła! Jestem dumna z siebie, bo zostawiłam w tyle wielu mężczyzn jadąc w terenie:). Zaliczaliśmy kolejno punkt po punkcie. Podłoże było urozmaicone: asfalty, szutry i męczące, mokre piochy w szczególności w od Narodowego Parku Bory Tucholskie do Męcikału ;). I tu się okazało, że nauka jazdy w piachu nie poszła w las >:D. Szło mi zaskakująco dobrze – równo, mięciutko i do przodu. Darek miał trochę trudności, ale świetnie sobie radził. Tasowaliśmy się z grupą, którą wcześniej urwaliśmy, a to tylko z powodu, kilku błędów w orientacji. Przyznam, że Adam jest NIEZASTĄPIONYM NAWIGATOERM, CAŁY CZAS TRZYMAJĄCYM RĘKE NA PULSIE! Z Mecikału trasa prowadziła na zaporę w Mylofie, gdzie dostaliśmy dobrą pomidorówkę. Dalej na Rytel – znienawidzony przeze mnie szlak nad kanałem Brdy. Jak się później okazało, malowniczy, wybijający z rytmu odcinek, wzbudził wiele emocji wśród rajdowiczów ;). Trzeci raz tamtędy jechałam i muszę przyznać, że tym razem było całkiem przyjemnie, gdyby nie dziura, w którą się wbiłam (do dzisiaj nie wiem, jak uniknęłam OTB?!). Mięśnie się rozgrzały, dalej jechało się super. Zapędowo, bufet w Woziwodzie, Gołąbek i super leśny szlak do mety w Rudzkim Moście. DOJECHALIŚMY!!! Cali, zdrowi, bez defektów i innych ubocznych efektów, lekko zmęczeni, ale uśmiechnięci i zadowoleni :D. Z mety czmychnęłam na godzinę na most, by porobić kilka ujęć zawodników. Dłuuugo czekałam na kolejne grupy. Znalazłam chwilę na mindfulness. Płynąca rzeka Brda, ławica ryb, szumiące drzewa, śpiewające ptaki, czego chcieć więcej?! Wróciłam na camp, gdzie w powietrzu rozbrzmiewał śmiech i relacje zawodników. Na wygłodnialców czekały kiełbaski i pyszny bigos. Zbigniew ogłosił wyniki. Pierwsze miejsce wśród mężczyzn: Łukasz Sosnowski, dalej Piotr 'Smok' Stalmierski, Jacek Krakowski, Tomaszur, Adam Lutoborski, Wojciech Zupa. Wśród kobiet: Gosia Nowacka, Duśka (czyli ja:), Kamila Dżedżej, Gosia Posadzy i zapomniałam, jak się koleżanka nazywała ;P. Ja latałam z aparatem – co chwila ktoś zachwycał się moimi fotorelacjami z poprzednich rajdów Zbyszka – miód na moje serce :). Było wiele atrakcji: Strzelanie z paintball'a do celu (ja tam wolę wiatrówkę i strzelanie do puszek i innych celów;), wyścig na skrzynkach, zbieranie wianków za pomocą lancy (na kładzie), przeciąganie liny. W powietrzu latało dwudziestotrzyletnie frisbee Margoli. Był śpiew, tańce i inne wygibasy. Napoje „izotoniczne i spirytualne” lały się bez końca...

Poranek był truuuuudny ;). Śniadanie, szybkie pakowanie i jazda do Tucholi na honorowy start rajdu. Odprawa przez władze miasta, przejazd do Świtu, rozdanie map, kąpiel Kity bez gaci w Brdzie i jazda do przodu. Teoretycznie mieliśmy wrócić wspólnie na metę, w praktyce peleton rozciągnął się na kilka grup. Spory kawałek jechałam samotnie, co chwila zderzając się z ważkami :). Tomaszur dostał pozwolenie na udostępnienie alternatywnej trasy przejazdu dla chętnych - do ostatniego bufetu w Nadleśnictwie Różanna. Jechało się do przodu, pogoda była wyśmienita. Na szosach, kilku kolarzy bez słowa pozwoliło mi uczepić się koła ( D Z I Ę K U J E!). Nie ukrywam, że tego dnia wiało, a mnie bolały kolana i uda. Zrobiłam kilka pamiątkowych zdjęć na promie w Wielonku. Odkryłam, że na moim udzie podróżował spory, zielony pasażer na gapę, żuczek, jakiego nie widziałam wcześniej! Dojechaliśmy do Nadleśnictwa, tam również zrobiłam kilka zdjęć. Na trasie do Bydgoszczy towarzyszył mi Kitajec – w Samociążku wybraliśmy drogę asfaltową, by nie męczyć się już w terenie (piachy). Szybko poszło! Mój dom nad rzeką ściąga mnie zawsze jak magnes, jest niezawodny. Pomimo zmęczenia, dostaje takiego poweru, że hej! :). Dalej na Myślęcinek, przez Rynkowo. W drodze dogonili nas: Jaca, Margola, Adam, Zupa, Smok. Kita powiedział, że już nigdy nie uwierzy w to, że „nie mam siły” (dokręcałam na zjeździe ;). Jechaliśmy kilkadziesiąt metrów za przecinakami. W końcu dojechaliśmy na metę, na której spotkaliśmy Kasię Kasperczyk :). Porobiłam kilka zdjęć. Pogoda się popsuła, zaczęło padać. Okazało się, że zawodnicy przyjechali dwie godziny przed czasem (oficjalne zakończenie miało odbyć się na Wyspie Młyńskiej o godzinie 16.00). Zabrałam więc manele z bagażówki i pojechałam do domu. W drodze zlał mnie deszcz. Wyrychtowana, podreptałam na wyspę z aparatem. A tam pełno rowerzystów ;). Kilka słów Organizatora i uroczysta dekoracja uczestników. Pan Leszek Bohl wręczył puchary i podziękowania m.in. Zbigniewowi Wisniewśkiemu za aktywizowanie osób niepełnosprawnych i wspieranie ich udziału w wydarzeniach sportowych oraz integrację na jego imprezach. Na koniec pamiątkowe zdjęcie z najlepszymi zawodnikami oraz wspólne zdjęcie z moim teamem w niepełnym składzie (ale zawsze).

ZBIGNIEW.... D Z I Ę K U J Ę!!!!! Za wszystko co zrobiłeś dla mnie, dla nas wszystkich, za mega rozsadzający ładunek pozytywnej wibracji rowerowej energii! Za to, że jesteś i robisz zamęt w mieście ;). Za obalanie granic między ludźmi. Za przesympatyczną organizację Rowerowa Brzoza i aktywizację wszystkich jej sympatyków. Za super urozmaiconą trasę rajdu. D Z I Ę K U J Ę!!!

Chciałabym serdecznie podziękować mojej GRUPIE POŚCIGOWEJ, w szczególności Adamowi Baumgartowi, za doborowe towarzystwo, nawigację i dotrzymanie danego słowa, że mnie nie zostawi na pastwę losu ;). Za zrozumienie, dużo uśmiechu i dobrą zabawę. Wzruszenie odbiera mi mowę!!! Jeszcze raz pragnę złożyć ogromne gratulacje Adamowi za przejście do nowego etapu w życiu! Adam, jesteś jedynym dziadkiem, jakiego znamy, który robi pompki na jednej ręce ;D.

Dziękuję również wszystkim, którzy zaangażowali się w pomoc przy przygotowaniu zawodów: tym, którzy nas „oblepiali”, karmili, wozili nasze bagaże, zabezpieczali trasę, ratowali. Podziękowania należą się również Maciejowi „kamerunowi”, który jeździł z kamerą wśród dzikich kolarzy. Panie reżyserzu, czekamy na zapierający dech film! :)

Dziękuję mojemu teamowi Flying Bikers, za wspólne biesiadowanie, Margoli za to, że zabrała suszarkę z jonizacją i frisbee;). Dziękuję wszystkim moim przyjaciołom i kolegom za dzikie tańce pod namiotem, które wymęczyły mnie bardziej niż rajd ;). Za ciepłe słowa sympatii dla moich rowerowych fotorelacji – wzruszenie odbiera mi mowę po raz kolejny :').

Osobne podziękowania dla mojego narzeczonego Tomaszura, za kręcenie relacji z headcam na trasie „buszujących w chaszczach” i nie tylko (Panie reżyserzu, również czekamy na film). Za to, że pozwoliłeś mi jechać z chłopakami. I... za to, że jesteś :*

Myślę, że pomimo tego, że nie ma już z nami mojego taty, jest on zawsze obok mnie, podgląda przez ramię to, co robię. Jest ze mnie dumny i cały czas ładuje moje akumulatory, bym miała siłę pedałować do przodu. Dedykuję mu każdy osobisty sukces - nawet te najmniejsze! Dziękuję Ci tato, że dzięki Tobie mogę rozwijać moją fotograficzną pasję i dzielić się nią z innymi :,*

I... do zobaczenia na szlaku! 

Moja fotorelacja z VI Rowerowego Rajdu Brdy

Zapraszam na stronę Rowerowa Brzoza!

00:12

Rowerowy Rajd Galerii Pomorskiej zgromadziła na starcie ponad 1200 cyklistów przeróżnej maści. Pogoda dopisała aż nad to - żar lał się z nieba niemiłosiernie. Jak zawsze nieoceniony Zbigniew Wiśniewski z Rowerowej Brzozy, zapewnił wiele atrakcji tego dnia: pokazy tańca, fitness, spinning, konkursy dla dzieci i rodzin (wszystko widać na zdjęciach:). Ja szalałam z pożyczonym aparatem (mój się zepsuł :() na Kokosie (kocham moje ostre koło:*). Zapraszam do oglądania moich zdjęć z Rajdu oraz zdjęć Pana z Wąsem :) (któremu zresztą bardzo dziękuję za kilka ujęć, bo jak to szewc bez butów chodzi, tak mnie nigdy nie ma na zdjęciach ;P).
MOJA FOTORELACJA ORAZ RELACJA PANA Z WĄSEM 


Gratulacje dla Łukasza Sosnowskiego z Flying Bikers Więcbork, za zajęcie III miejsca w sopockim Family Cup 2011!

08:20

RAJD DO MIASTA ZAKOCHANYCH 21.05.2011

RAJD DO MIASTA ZAKOCHANYCH 21.05.2011

21 maja 2011 roku odbył się przesympatyczny RAJD DO MIASTA ZAKOCHANYCH, zorganizowany przez charyzmatycznego Zbigniewa Wiśniewskiego z Rowerowej Borzozy. Start - Bydgoszcz, Fordon. Meta - Ostromecko. Dystans ok.80km pięknym szlakiem Doliny Dolnej Wisły. (my zrobiliśmy dobrą stówkę z dojazdami do mety i Bydgoszczy). Pogoda była wyśmienita (słońce spaliło mi ramiona;), aczkolwiek zawisło nad nami sporo chmur. Było parno, a w powietrzu utrzymywały się pyłki różnych roślin (generalnie, pogoda nie dla alergików;). Ja pełniłam rolę fotografa rajdowego - po tym jak nie mogłam dogonić grupy, po zrobieniu zdjęć na trasie, już więcej się nie zatrzymywałam;P Niebawem zobaczymy materiał  filmowy 'PEDAŁ TV' w wykonaniu videobikera Tomaszura :). Super atmosfera i organizacja,  zwiedzanie Kościoła pw. Wniebowzięcia NMP, bufety pełne dobrego jedzenia, szybkie tempo przemieszczania (w Chełmnie ponoć byliśmy przed planowanym czasem), świetne after party w Ostromecku. Powiem krótko: nie ma co marmolić, trzeba wspierać i brać udział w imprezach organizowanych przez Zbyszka i kropka! Zapisałam się na IV Rajd Brdy (180km) i nie mogę się doczekać. Oto link do mojej fotorelacji z RAJDU DO MIASTA ZAKOCHANYCH oraz info, dlaczego Chełmno jest miastem zakochanych :)

23:57

Moja fotorelacja z zawodów Kujawia XC - Więcbork 03.05.2011

21:45

Przyszedł czas na nowe obuwie rowerowe, gdyż stare zostało mocno wyeksploatowane. Z butami mam problem od wielu lat, a dokładniej z dobraniem odpowiedniego rozmiaru. Tak się składa, że mam wielkie stopy Yeti i w dodatku, lewa stopa jest większa od prawej o centymetr ;P W rozmiarówce Shimano przypada mi numer 42, który jest za mały o pół centymetra. Z kolei rozmiar 43 jest za duży o prawie 1,5 cm. Ile żeśmy się z Tomaszurem namęczyli: przymierzałam wszystkie możliwe buty, od najniższej do najwyższej półki i nic - były albo za małe albo za duże 8P. W końcu po długim czasie poszukiwań, Tomaszur znalazł Specialized Riata Komen MTB Woman z różowymi elementami związanymi z akcją Różowa Wstążka - fundacji na rzecz walki z rakiem piersi. Buty z systemem Body Geometry idealnie dopasowują się do stopy, powodując prawidłowe ustawienie i nacisk na pedały całej nogi. Są w odpowiednim rozmiarze i prawie w ogóle nie czuję ich na stopach! Cieszę się, że nie muszę nosić już męskich, czarnych i topornych butów SPD i nie będę podejrzewana o grę w piłkę nożną XD. RowerPower!

16:45

Dekoracja kategorii Masters Kujawia XC (zdjęcia Michał Koziel)

Dekoracja kategorii Masters Kujawia XC (zdjęcia Michał Koziel)


Zdjęcia z dekoracji kategorii Masters - Tomaszur po raz pierwszy na pudle w całej historii Kujawia XC! Gratulejszyn! (foto Michał Koziel)

12:29

08.05.2011 KujawiaXC Toruń

08.05.2011 KujawiaXC Toruń
Kolejna, ostatnia w tym roku edycja zawodów Kujawia XC, tym razem zorganizowana w Toruniu. Żałuję, że mnie na niej nie będzie :/ Pewnie nie zrobiłabym zdjęć z powodu braku miejsca na kartach i kompie (jeszcze nie zgrałam fotek z Więcborka), mówi się trudno, sesja ważniejsza od przyjemności. Mam nadzieję, ze będą jeszcze okazje do rowerowej wyrypy ;B Tymczasem pozdrawiam wszystkich zawodników, samych dobrych miejsc i czekam na relację Sosny (Flying Bikers) z zawodów NAVIGATORIA AR SOPOT - ponoć chłopaki dali z siebie wszystko :) Rower Power!

19:23



Wystawa II Pracowni Plakatu, towarzysząca otwarciu wystawy zbioru plakatów w poznańskim Muzeum Narodowym. Temat przewodni "Plakat musi śpiewać". 8 maja - 24 lipca 2011.

P.S. Pięść (Hommage a Fukuda) i test wzroku są mojego autorstwa :)

19:15

Nie LENKajcie się warsztatów typograficznych ;)

Nie LENKajcie się warsztatów typograficznych ;)





"Warsztat jest okazją do rozważania, dyskusji i praktyki pojęć, które wpływają na powstanie i skuteczny odbiór przekazów typograficznych.Wśród nich są pojęcia związane z ekspresyjną funkcją formy, takie jak struktury, napięcia, dynamizm, harmonia czy kontrasty. Inną grupą są pojęcia generowane przez kulturę, tworzące konteksty, w których pewne formy ekspresji są odbierane przychylnie przez odbiorców a inne odrzucane. Relacje miedzy uświadomionym celem działania typografa a doborem właściwych środków ekspresji będą również przedmiotem rozważań i dyskusji."

TYPOGRAFICZNA EKSPRESJA POJĘĆ PRZECIWSTAWNYCH (format: dwa plakaty A2, czas: dwa dni)


"Uczestnicy powinni wybrać dwa pojęcia przeciwstawne (najprostszym przykładem jest "czarne-białe") i przepisać do pamięci swojego komputera pełne teksty ich słownikowych opisów (uwaga: warto wybrać pojęcia zawierające dłuższy opis, ma się wtedy więcej materiału typograficznego do obróbki)." Moje odpowiedzi na zadany temat, hasła: porządek, chaos.




00:44

03.05.2011 KujawiaXC Więcbork

03.05.2011 KujawiaXC Więcbork
3 maja roku bieżącego, w malowniczo położonym Więcborku, odbyła się druga edycja Kujawia XC. Pojawiła się kolejna możliwość fotografowania wśród dzikich jednosladowców. Co jakiś czas w mojej głowie rodzi się także chory pomysł uczestnictwa w rowerowej wyrypce - pomimo tego, że w ogóle nie trenuję. Poza tym członkostwo w teamie zobowiązuje ;). Nasza niezawodna 'czerwona amfibia' jak zawsze pomieściła rowery, bagaże i ludzi - zabraliśmy ze sobą Kermitosława i Monisława. Dostaliśmy zaproszenie na nocleg od Ojców Założycieli. Tamtego dnia było bardzo zimno i wiał porywisty wiatr. Zajechaliśmy na miejsce. Więcbork uwiódł mnie swoim urokiem cichego miasteczka. Znaleźliśmy chłopaków w kajakowni nad jeziorem. Szybki odbiór numerków startowych i dzida do legowiska (bo zimno i wiało:), które znajdowało się kilkaset metrów od biura zawodów. Na miejscu miłe zaskoczenie: 'dom nad rozlewiskiem';), gdzie było tak ciepło, że Jarek K. musiał w nocy odsuwać łózko od grzejnika :D (Jarek K. dołączył do nas wraz z Gosią i Pawłem M i niezłym czikiem:). Po "rozładowaniu" wybrałam się na wieczorny rekonesans z Kermitem - przejechaliśmy jakieś 2 km po czym zgubiliśmy trop - ktoś 'życzliwy' przewiesił taśmy znakujące trasę... Noc była krótka, nerwowa i nie przespana (przeze mnie i śpiewające grzejniki;). Poranek słoneczny i zimny, szybki makaron i jazda na start. Rekonesans trasy cz. II: teren suchy jak pieprz, na samym starcie ostry podjazd i zjazd do jeziora (nie mniej suchy i piaszczysty). Trasa meandrowała niczym wąż - ostre zakręty pomiędzy drzewami - głównie zaraz za zjazdami i podjazdami; trudna technicznie i wybijająca z rytmu przez trawiaste podłoże ala muldy - jak się dowiedziałam, chłopacy wyznaczyli ścieżki, których nie było:). Najbardziej dotkliwe było zimno. Odezwał się ból w kolanie :/. W kategorii Elita Kobit startowało osiem zawodniczek - konkurencja spora: Bydzi Power, Byd Bike, Flying Bikers, Baszta Bytów. No i ja, żuczek, co się porywa z motyką na słońce;). Na starcie miałam ochotę odwrócić się na pięcie i zająć się zdjęciami... Nie było odwrotu... Za plecami stał Tomaszur:). Start! Oj, ciężko było, ciężko... Czołówka zniknęła z zasięgu wzroku (co one jedzą?!:). Przede mną jechała Hania z FB, w tyle została Magda (też z FB). Byłam pełna podziwu jak Hania jedzie 'siłowo', nie mogłam jej dogonić na rundzie rozjazdowej. Później sytuacja się odwróciła, z okrążenia na okrążenie czułam, że nabieram pałeru! Uzyskałam przewagę na zjazdach, czułam jednak cały czas, że koleżanka z teamu jest blisko. Na drugim okrążeniu wyhaczyłam glebę na skraju pola - mój pierwszy daleki lot koszący, w dodatku bokem ;). Adrenalina jest niesamowita! Mimo wszystko, udało mi się utrzymać przewagę do samej mety! Na mecie dowiedziałam się, że jestem trzecia. Okazało się, że Gosia miała przygody z 'kapciem'. Wiem, że zajęłam trzecie miejsce w drodze przypadku - czasem się tak dzieje: ktoś albo ma defekt albo rezygnuje i lecisz oczko w górę, albo sam masz defekt lub rezygnujesz - lajf. Nie mniej cieszyłabym się z czwartego miejsca, a w ogóle to dla mnie to się nie liczy ;P. Liczy się czerpanie przyjemności z możliwości rowerowania w nowym miejscu! Cała otoczka wokół zawodów, emocje, możliwość rozwijania pasji, jaka jest też dla mnie fotografia. Pokrótce: start Elity, który był falstartem, ale cicho! ;) Dobra pozycja Łukasza i Kermita (Kermit zerwał łańcuch na trasie). Bravo, bravo dla Mrotka i Piocha. Dalej Mastersy: Zbyszek Górski jak zwykle klasa 'pełnym kołem', Tomaszur siódmy. Super Masters: Smok na drugim oczku pudła. Było sporo gleb, defektów, była siła, siwy dym i święte obrazy;). Co do obrazów - tym razem jestem zadowolona z pleneru. Zdjęcia 'soczyste i milionowo-pikselowe', nie to co w Myślu - szare burki. Walczę z brakiem miejsca na kompie ;P. Wielki szacun dla Teamu FB za organizację! Za legowisko, za trasę wymizianą z gałęzi do granic nieprzywoitości, ciepły uśmiech i wsparcie, wspólne zdjęcie - generalnie za całokształt. Tomaszur - dzięki za wielki support i to, że nie pokrzykiwałeś: "dupa za siodło!", "redukuj, redukuj, mięciutko, mięciutko,aaa!". Więcbork na długo zapadnie w mojej pamięci. Jest to miejsce, do którego warto powrócić... z rowerem! 


P.S. Zdjecia będą, ale nie wiem kiedy ;P Taki mały przedsmak...






A Sosna czy stoi czy leży zawsze ma ten sam numer :D






Tymczasem borem lasem linki do galerii Karoliny, Kermita oraz Kasi i Magdy. Wyniki tutaj.

16:19

Zapraszam na świeżutkiego bloga Buzona. Prawdziwie miejskie rowery z miasta nad Brdą. Ostre koło // Szosa // Singlespeed // Rowery dziwne :) Zapraszam serdecznie! Rowerpower.

13:46

Jeden ze stu osiemdziesięciu numerków przygotowanych na więcborską edycję Kujawia XC... Jak Duśka odkręci numerek, to nie ma wujka we wsi ;). Drukowane solventowo na matowej folii samoprzylepnej, naklejone na płytę PCV 1mm. Najgorsze cięcie i oczkowanie ;P

20:43

Jedno, jedyne zdjęcie w sieci jakie znalazłam z Metropolia MTB Maraton, na którym widać jak Ciągnie mnie brygada Bydgoskich Bączersów... :) dzieki chłopaki

20:28

Dostałam zdjęcie dokumentujące moją pracę dla chłopaków z FBW :) Oprócz reklamy outdorowo-objazdowej w postaci strojów kolarskich, mamy mocny punkt zaczepiający oko w postaci bannera, który można rozwiesić na imprezach rowerowych:). Fajnie wyszło. Pozdrorower!

08:29

Przez całą noc nie mogłam spać, byłam podekscytowana jak „za pierwszym startem”. Pogoda zapowiadała się obiecująco tego dnia. Dumnie założyłam koszulkę z piekła rodem, nasmarowałam kolana maścią końską i dzida. Szybkie przygotowanie techniczne roweru i jazda na Stary Rynek po odbiór pakietu startowego. Na miejscu same znajome twarze, przyjacielskie uściski i życzenia powodzenia do samej mety. Kilka słów od Zbyszka i Pana prowadzącego dodało otuchy. Start honorowy rozbił się na dwie grupy – była to ostatnia możliwość na sprawdzenie „czy wszystko gra i buczy”. Dzięki podjazdowi ul. Kujawską mogłam sprawdzić stan lewego kolana, które uległo urazowi na Bike Polo – stan był dobry, a nawet zadowalająco dobry:). Za rondem Kujawskim dołączyli do mnie chłopacy z teamu. Dojechaliśmy do miejsca startu ostrego, gdzie znalazła się jeszcze chwilka na krótkie, rowerowe pogaduchy i korektę wysokości siodełka u Felcia. Stres powykręcał moje wnętrzności we wszystkie strony:). Gotowi, start! Bez szarpaniny i próby wyrwania się do przodu, na lajcie – leśna droga była wąskim gardłem, wypełnionym piochem. Po kilkudziesięciu metrach zrobiło się luźno, nóżki weszły na wyższe obroty. Łykałam kolejnych zawodników i zawodniczki, w stawce kobiet M2 wskoczyłam na czwarte miejsce. Wyprzedziłam Tomka Cieślika. Trasa okazała się bardzo interwałowa i piaszczysta, kurz unosił się w powietrzu utrudniając oddychanie. Na większości podjazdów podprowadzałam rower. Potem ogień z górki bez hamulców! Tomaszur z Jackiem dotrzymywali mi towarzystwa i ładowali akumulatory słowami dopingu:). Byli zaskoczeni zapodaniem tempa z mojej strony (bo ja tak naprawdę nie trenuję, tyle tylko co na ostrym do szkoły jeżdżę po poznańskich chodnikach;). Sama byłam pod niemałym wrażeniem;). Dogoniłam zawodniczkę z M3, Annę Gackowską z Rowerowej Brzozy. Tasowałyśmy się, wyprzedzała mnie na podjazdach, ja z kolei odstawiałam ją na zjazdach. W pewnym momencie wyprzedziłam Kacpra. Później zauważyłam na horyzoncie sylwetkę Roberta. I wszystko było ładnie pięknie do momentu aż na 17 km trasy urwałam hak przerzutki. Trasa prowadziła małym single trackiem do piaszczystego zjazdu, po czym skręcała pod kątem 90 stopni do piaszczystego podjazdu. Na dole zredukowałam biegi. Coś zachrupotało, rower stanął w miejscu. Oglądam się za siebie – przerzutka zaplątała się w kole na wysokości klocków hamulcowych... Leo why? ;). Hm, wiedziałam, ze kiedyś nadejdzie taki dzień, ale czemu akurat teraz, w tym momencie?! Na całe szczęście Tomek był ze mną. Bez jego pomocy prawdopodobnie zostałabym w czarnej p... puszczy bydgoskiej ;). Na całe szczęście zabrałam swój narzędziownik ze skuwaczem do łańcucha. Felt nie chciał współpracować, po kilku próbach udało się przerobić go na single speeda. Jednak ryzyko obsunięcia się lub zerwania łańcucha wisiało w powietrzu. Felt pozwolił nam na przełożenie rodem z kreskówki o strusiu pędziwiatrze ;P. Mgiełka z nóg powodowała małe przesunięcie w czasie i duże zmęczenie. Zostało nam do przejechania 40 km w tempie 15 km/h. Po przejechaniu kilkuset metrów, tylne koło obluzowało się z haków. Nie chciałam ryzykować dalej. Tomaszur urwał kawał taśmy zabezpieczającej trasę maratonu i stworzył prowizoryczną linkę holowniczą, która okazała się dobrym patentem :D. Zjechaliśmy z trasy, by poszukać jak najkrótszej drogi do mety. Zdałam się na nawigację chłopaków, którzy bezbłędnie zaholowali mnie do punktu. Na mecie zawodnicy relacjonowali swoją jazdę. Potem szybka drożdżówa i dalszy hol w większej ekipie na starówkę... Eh, był ogień, była siła, rocket fuel płynął w żyłach, zawiódł sprzęt. Po dzisiejszym defekcie, wiem, że muszę bardziej wsłuchać się w Felta – gdzie w nim strzyka, co przeskakuje. Muszę przyznać, że go zaniedbałam. W Pyrlandii ujeżdżam na fixie, gdzie brak przerzutek nie jest problemem lecz zaletą :). Przed Metropolią nie mogłam za bardzo jeździć przez uraz kolana. Wychodzę jednak z założenia, że to nie pierwsze i nie ostatnie zawody w tym sezonie rowerowym :). Na pewno pojawi się okazja do poprawienia wyniku. Chciałabym jeszcze raz serdecznie podziękować Tomaszurowi i Jackowi za dotrzymanie słowa i MEGA WSPARCIE!!! Nie zaliczyliśmy żadnego punktu kontrolnego, przez co staliśmy się zawodnikami-widmo:). Fajnie było, naładowałam się pozytywna energią i jeszcze bardziej wkręciłam się w szprychy. I o to w tym wszystkim chodzi! Czerpać radość i przyjemność z pięknej przyrody, budować formę ponad normę i spędzać czas w doborowym, rowerowym towarzystwie dzikich kolarzy :) Rower Power!

Fotorelacja niebawem na Rowerowabrzoza.pl

P.S. a to moja pechowa przerzutka :)


00:37

Powstał plakacik promujący drugą edycję cyklu zawodów Kujawia XC - Więcbork 2011 - dla chłopaków z Flying Bikers Team, gospodarzy powyższej imprezy. Wspomnę tylko, że jak zobaczę Pana ĘŁ, to mu rower zabiorę za wyjątkowo dotkliwe uprzykrzanie mojego nadszarpniętego przez stres, życia ;). Winowajca ma zakaz zbliżania się do ofiary na odległość jednego kilometra ;D. Pozdrorower!

10:32

Prace które wygrały konkurs na plakat Noc Muzeów w Wawie 2011

Prace które wygrały konkurs na plakat Noc Muzeów w Wawie 2011
I miejsce
 II miejsce
III miejsce
Copyright © 2016 coco bike , Blogger