Po dwóch latach wiecznego pitolenia na pytanie "dlaczego nie ostre?", nacisku bydgoskich znajomków ze światka rowerowego i męczenia Tomaszura, doczekałam się swojego pierwszego w życiu fix'a. Trzy lata temu pod nóż poszły przerzutki. Zafundowałam kąpiel w nowej farbie, czerwone oponki, łańcuch - tak powstał single speed - Coco. W niedzielę Tomaszur ponownie zabrał Coco na warsztat. Tylni hamulec i wolnobieg nie doznały litości - ich miejsce triumfalnie zajął stały napęd. Kiera Pro ustąpiła miejsca giętej, by pozycja była krótka i bardziej wygodna na miasto. Oczywiście został przedni hamulec z czysto praktyczno-rozsądkowego podejścia ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz